Ten zdrajca mi żyć nie daje.
O ile prawie pozbyłam się kreseczek pod oczami i całkowicie wokół ust, a cera wygląda lepiej, to "zmarchy" na czole są i są. No czysta załamka.
Oczywiście klasycznie udałam się do Rossmanna i wygrzebałam takie coś:
" Kruc- galopkiem" pognałam do domu na wojnę.
Opis produktu jest taki:
Liftingujaca maska w hydroplastycznym płacie 3D idealnie dopasowuje się
do kształtu twarzy. Radykalnie odmładza skórę dojrzałą. Działa jak
uderzeniowa wiązka promieni laserowych w gabinecie: natychmiast
aktywizuje procesy regeneracji i odnowy komórek w głębokich warstwach
skóry, błyskawiczne liftingujące, wygładza i spłyca zmarszczki, poprawia
jędrność i elastyczność skóry, oraz geometrię owalu twarzy. Stymuluje
wzrost gęstości, napięcia i struktury skóry, rozjaśnia przebarwienia,
intensywnie nawilża.
Mikrosieci kwasu hialuronowego tworzą na powierzchni skóry siateczkę,
która skutecznie zatrzymuje wodę w naskórku. Cząsteczki kwasu skutecznie
wypełniają zmarszczki od wewnątrz. Biomimetryczne Peptydy ujędrniają i
rewitalizują skórę, poprawiają jej sprężystość, zapobiegają wiotczeniu.
Kwas Laktobionowy wzmacnia mechanizmy naprawcze skóry, skutecznie
zapobiega powstawaniu zmarszczek wygładza, intensywnie nawilża.
Widoczne efekty: skóra wygładzona, zliftingowana i pełna blasku, wyraźny
wzrost jędrność i elastyczność, redukcja zmarszczek oraz poprawa owalu
twarzy.
No i niestety nie mogę się zgodzić z tym pierwszym zdaniem.
Zdjęcie nie jest najlepsze, ale gołym okiem widać, że nie jest zbyt dobrze przylegająca.
W każdym razie nie wygląda to tak jak ta maseczka na opakowaniu :-)
Oczywiście pomijam fakt jak wygląda się w tej maseczce :-)
Mumia Tutanchamona odpada w przedbiegach.
Co do efektu to chyba faktycznie troszkę mi te "zmarchy" wyprostowało. Jednak szału nie było, wiec może to tylko moje życzenie
Zakłada się ta maskę średnio trudno. Początkowo cały czas mi gdzieś, coś "odpadało". Potem środek udało mi sie "przykleić" ale boki cały czas odpadały Podczas zabiegu maseczka sztywnieje. Czułam jakby tworzyła się skorupka, ale to było tylko złudzenie. Faktycznie prawdą jest, że po zabiegu skóra była bardzo nawilżona i nawet teraz po 2 dniach tak jest.
Ciekawe doświadczenie, ale nie tak miłe jak maseczka w wannie :-)
To nawilżenie warte jest, żeby ja stosować co jakiś czas.
Cieszę się, że maseczka choć trochę spełniła Twoje oczekiwania, szkoda tylko że sprawia kłopot w nakładaniu :) Świetny blog :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że blog się podoba. Miał być dla mnie "lekarstwem” i spełnia zadanie. Wiem, że rożni sie od innych bo to kwestia mojego "sposobu bycia". ;-)
OdpowiedzUsuńMiałam obawy czy ma rację bytu.
Maseczka fajna już 3 dni minęły a skóra jest fajna.